Napisanie pierwszej powieści po otrzymaniu literackiej Nagrody Nobla
jest swojego rodzaju próbą. Autorowi trudno uciec przed falą porównań, a
oczekiwania czytelników są jeszcze wyższe niż zazwyczaj. W końcu Nobel
zobowiązuje. Mario Vargas Llosa w powieści „Dyskretny bohater” utrzymuje
doskonale znany i ceniony poziom literacki.
Dwie historie, które początkowo zupełnie nie są ze sobą związane,
rozwijają się, splatają i dopełniają wraz z rozwojem wydarzeń. W
pierwszej z nich pojawia się Felicito Yanaque. To 55-letni właściciel
Przedsiębiorstwa Transportowego Narihuala w Piurze. Ma dwóch dorosłych
synów i żonę – Gertrudis. Ma także młodą i atrakcyjną kochankę. Jego
życie komplikuje się w chwili, gdy odbiera list z pajączkiem, w którym
anonimowi szantażyści próbują wymusić na nim comiesięczną opłatę za
ochronę i bezpieczeństwo. Felicito kieruje się w życiu zasadami
wpojonymi przez ciężko pracującego i niezwykle uczciwego ojca.
Przedsiębiorca jest w stanie zaryzykować zniszczenie firmy, a nawet
utratę zdrowia i życia, byle tylko nie ulec szantażowi. Jego niezłomny
charakter i podejmowane decyzje doprowadzą do serii wydarzeń, które na
zawsze odmienią życie kilku osób.
Druga historia dotyczy losów 62-letniego don Rigoberta. To postać,
którą czytelnicy mogą znać między innymi z powieści „Pochwała macochy”.
Don Rigoberto jest świeżo upieczonym emerytem, który za sprawą Ismaela
Carrery – przyjaciela i pracodawcy – wpakował się w solidne tarapaty.
Przez to, że był świadkiem na ślubie Ismaela Carrery, popada w niełaskę
jego synów. Wspomniany ślub jest głośnym skandalem, mezaliansem i
wydarzeniem, o którym mówi całe miasto. Jakby tego było mało, syn don
Rigoberta – Fonsito stale spotyka w dziwnych okolicznościach zagadkowego
mężczyznę, który zdaje się namolnym zboczeńcem, dziwakiem i diabłem
wcielonym.
Ten galimatias zdarzeń wzbogaca seria interesujących postaci i
wątków pobocznych. Mario Vargas Llosa starannie dopracował fabułę i
osobowości bohaterów. Perypetie postaci budzą emocje i zainteresowanie.
Bohaterowie nie są płascy i bez wyrazu, wręcz przeciwnie – mają wyraźnie
zarysowane charaktery, silne motywacje i określone poglądy. Choć
powieść w gruncie rzeczy przypomina peruwiańską telenowelę, jest
równocześnie literacko dopracowana. Wątki miłosne, sentymentalne
rozważania, wspomnienia, zdrady i intrygi są podszyte lekką ironią oraz
krytyką Peru i jego mieszkańców. Można utyskiwać, że „Dyskretny bohater”
nie dorównuje najlepszym pozycjom w dorobku autora, bo tak jest w
istocie. To lekka powieść o niezbyt wymagającej tematyce. Nie stanowi
przełomu w twórczości ani kontrapunktu do niezwykle cenionej „Rozmowy w
Katedrze”, ale zdecydowanie nie takie było założenie autora. „Dyskretny
bohater” jest w pełni udaną pozycją, którą czyta się z przyjemnością.
Obok bogatej fabuły, uwagę zwraca dopracowana warstwa językowa. W końcu
nawet o mariażu służącej ze starzejącym się bogatym pracodawcą można
pisać z fantazją i polotem godnymi noblisty.
Recenzja opublikowana także w serwisie Biblionetka
Ocena: 5/6
Tytuł: Dyskretny bohater
Autor: Mario Vargas Llosa
Tłumaczenie: Marzena Chrobak
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 384
Oprawa: twarda
wtorek, 30 grudnia 2014
piątek, 26 września 2014
Co czytali sobie kiedy byli mali - recenzja
Co nam właściwie
daje to całe czytanie i siedzenie z nosami w książkach od najmłodszych lat? O
tym, jaką rolę odegrały w ich życiu książki czytane w dzieciństwie,
opowiedzieli na łamach tej uroczej publikacji między innymi: Jerzy Bralczyk,
Irena Eris, Janusz Gajos, Krystyna Janda, Grzegorz Turnau i wiele innych
znanych postaci. W dwudziestu czterech rozdziałach Ewa Świerżewska i Jarosław
Mikołajewski przenieśli się wraz ze swymi rozmówcami do czasów dziecięcych
lektur i czytania z latarką pod kołdrą. Na bazie podobnych zestawów pytań
powstały ciekawe i bardzo osobiste wywiady, które traktują o książkach, ale
także o życiu odpytywanych postaci, ich marzeniach, radości, strachu i samotności.
Dla wielu z nich książki były rodzajem ucieczki od trudnych spraw,
przeprowadzek, kłopotów rodzinnych, a nawet wojny czy okupacji. Niektórzy
sięgnęli po pierwsze czytanki jeszcze na długo przed tym, nim rozpoczęli naukę
w szkole, inni uczynili to dopiero w wieku nastoletnim. To, co łączy ich mimo
różnicy wieku i doświadczeń życiowych, to zbliżony kanon lektur, który nawet
dzisiaj jest w dużej mierze aktualny. Wielu z nich dobrze zapamiętało Przygody Koziołka Matołka, Dzieci z
Bullerbyn, Chłopców z Placu Broni czy cykl Szklarskiego o przygodach Tomka.
Oczywiście nie wszyscy przepadali za tymi samymi tytułami, oceny lektur są
często bardzo rozbieżne. W wywiadach pojawiają się także liczne anegdoty: w
domu Michała Rusinka grubsze publikacje były niezbędnym elementem w procesie
produkcji piszingera, a Robert Korzeniowski współcześnie odkrywa doskonałe
dopasowanie książek do roli podkładek pod laptopa.
Co
czytali sobie, kiedy byli mali? ma fantastyczną oprawę graficzną. Okładka
przykuwa uwagę interesującą typografią, ale tylko do chwili, gdy otworzymy
książkę i przepadniemy w gąszczu ilustracji. Szczególnie duże wrażenie robią
udane rysunkowe portrety bohaterów wywiadów, które wykonał Daniel de Latour. Poza
tym każdy wywiad naszpikowany jest przedrukami zdjęć rozmówców oraz okładek i
fragmentów książek z ich dzieciństwa.
Ciekawie jest móc podążać tropami znanych postaci, poznawać ich intymność
intelektualną. Większość pojawiających się na łamach tej publikacji osób jest
zgodna co do tego, że książki w jakimś mniejszym lub większym stopniu
ukształtowały ich jako ludzi. Trudno powiedzieć, czy był to wpływ decydujący o
ich dalszych losach, ale na ich przykładach można się przekonać, że czytanie
pomaga w odkrywaniu siebie, własnych poglądów i zainteresowań. Może być iskrą
zapalną do wyboru życiowej ścieżki, rozwijania zainteresowań lub po prostu
świetną rozrywką na nudne zimowe wieczory.
Ocena 5/6
Tytuł: Co
czytali sobie, kiedy byli mali?
rozmawiali Ewa
Świerżewska i Jarosław Mikołajewski
Wydawnictwo: Agora
i Egmont 2014
Liczba stron:
320
Oprawa: miękka
ze skrzydełkami
piątek, 5 września 2014
Maciej A. Brzozowski - Włosi. Życie to teatr - recenzja
Pozostawanie
obojętnym na uroki włoskiej ziemi jest nie tylko niemodne, ale przede wszystkim
prawie niemożliwe. Już od kilku lat wydawnictwa nieprzerwanie serwują
czytelnikom opowieści o smakowitej kuchni, włoskiej miłości i pięknie
tamtejszych krajobrazów. Większość tych powieści jest do siebie łudząco
podobna, ale to nie powstrzymuje autorów przed pisaniem kolejnych, a
czytelników przed ich czytaniem. Obok tych ckliwych historii osadzonych najczęściej
w Toskanii, Rzymie lub Wenecji, powstają subiektywne przewodniki, które
zabierają czytelników w najciekawsze podróże po słonecznej Italii.
Włosi.
Życie to teatr Macieja Brzozowskiego to publikacja-kolaż. Przybliża
uogólnione stereotypy i informacje praktyczne. Zawiera sporą dozę wiadomości
historycznych i boleśnie mało wspomnień osobistych autora. Dowiemy się z niej
wiele na temat kształtowania się państwa włoskiego, czy występowania
regionalnych różnic językowych i gastronomicznych. Poznamy przykłady
interesujących językowych wpadek i garść porad praktycznych, pomagających
turyście laikowi choć odrobinę wtopić się w tłum lokalnej społeczności. Autor
zdradza, jak uchronić się przed nieświadomym zamówieniem penisa w restauracji,
lub rogacza w barze, co ponoć zdarza się nadzwyczaj często i budzi rubaszne
rozbawienie obsługi. Opowieść snuta przez Macieja Brzozowskiego jest ciekawa i
niesztampowa. Oferuje więcej niż mogłoby się wydawać. Książka zaciekawia już od
pierwszych stron, pochłania się ją równie szybko, jak wyśmienitą włoską pizzę.
Jedynym rozczarowaniem są proporcje publikacji. Zdecydowanie za mało miejsca
autor poświęcił na rozdział o osobistych doświadczeniach z podróży do Włoch. W
końcu tego szuka czytelnik sięgający po publikację takiego typu. Smutek w
miłośnikach pięknych zdjęć wzbudzi też samo wydanie, które co prawda zawiera
pokaźną ilość fotografii, ale część z nich nie odznacza się zbyt wysoką
jakością.
Książka Macieja Brzozowskiego z
pewnością nie każdemu przypadnie do gustu. Możliwe, że wiele osób skrzywi się
widząc, jak wiele miejsca zajmują rozważania na temat historii, polityki czy
obyczajowości. Autor bywa krytyczny, ironiczny i z pewnością nie brak mu
dystansu do opisywanych miejsc, ludzi i wydarzeń. Można wręcz ulec złudzeniu,
że wcale za Włochami nie przepada. Jednak właśnie ów dystans i bezpardonowa
krytyka czynią publikację ciekawą, a autora uwiarygodniają, jako prawdziwego
znawcę tematu.
Ocena 4/6
Tytuł: Włosi.
Życie to teatr
Autor: Maciej
Brzozowski
Wydawnictwo:
Muza 2014
Liczba stron:
256
Oprawa: miękka
ze skrzydełkami
piątek, 22 sierpnia 2014
Angelika Kuźniak - Papusza - recenzja
Doskonałą
zachętą do sięgnięcia po książkę Angeliki Kuźniak była audycja radiowej Trójki.
Fragmenty książki o Papuszy odczytywała Stanisława Celińska. Lektura w jej
interpretacji, wzbogacona aranżacją muzyczną wywierała znakomite wrażenie. O
Papuszy było znowu głośno również z powodu filmu, który wchodził na ekrany polskich
kin w listopadzie. Bronisława Wajs (tak nazywała się cygańska poetka) pozostawiła
po sobie twórczość niezwykłą i niepowtarzalną. Braki w edukacji i poetyckim
warsztacie nadrabiała miłością do świata i przyrody, ich odczuwaniem wszystkimi
zmysłami i umiejętnością przelewania tych wrażeń na papier. Odkryta przez
Jerzego Ficowskiego, szybko znienawidzona przez własną społeczność, odrzucona i
wyklęta za kumoterstwo z gadziami i zdradę cygańskich tajemnic. Nie miała
Papusza łatwego życia. Angelika Kuźniak wykonała doskonałą reporterską pracę,
przybliżając czytelnikom sylwetkę cygańskiej poetki (określenie „Rom” według Bronisławy
Wajs jest niewłaściwe i sztuczne w swej poprawności).
Rys biograficzny zazwyczaj otwiera
data urodzin. W przypadku Papuszy nawet to nie jest oczywiste i pewne. Przyszła
na świat w taborze, gdzie nie prowadzono kronik i zapisków, życie toczyło się w
nim własnym rytmem, spójnym z prawidłami przyrody. Od najmłodszych lat
przyuczała się do „zawodu”: w niezliczonych kieszeniach kryła skradzione kury i
inne drobiazgi. Wyprawy do miasta na zarobek były jej codziennością, podobnie
jak nauka liter od dzieci z okolicznej szkoły. Ukrywający się w taborze Jerzy
Ficowski słyszał wielokrotnie jak Papusza wyśpiewuje swą poezję o lesie i
podróżach. Namówił ją do wydania wierszy drukiem, a sam opublikował książkę Cyganie polscy, która wpędziła
Bronisławę Wajs w poważne tarapaty. Za dużo w niej było informacji skrzętnie
skrywanych przez społeczność cygańską. Papusza posądzona o zdradę plemiennego
kodeksu została wykluczona i wyklęta. Lata osamotnienia i okazywanej
powszechnie wzgardy odbiły się na jej zdrowiu psychicznym. W tle jej osobistego
dramatu odbywały się przemiany polityczne i społeczne. Władza komunistyczna
dążyła do osiedlenia podróżujących z taborem ludzi za wszelką cenę. Cyganom
odbierano ich wolność. Tradycja, która przetrwała wojenne zawieruchy teraz
miała pójść w zapomnienie.
Pośród tych zmian Papusza cierpiała niedostatek i
osamotnienie, przeżywała chwile zaskoczenia i radości, gdy jej wiersze
wzbudzały zainteresowanie w świecie literackim. Do ostatnich chwil skromna i
niezwykła, tak uwieczniła ją Angelika Kuźniak w swojej książce z pogranicza
biografii, autobiografii i reportażu. Papusza mówi w niej sama o sobie przez
swą poezję i listy wymieniane z Julianem Tuwimem i Jerzym Ficowskim. Tworzy
obraz poetycki, urywany i nielinearny, jak ona sama, pełen ciepła, miłości,
bólu i zadumy. Angelika Kuźniak wiedziała, co robi, gdy oddała inicjatywę w
prowadzeniu tej opowieści w ręce Bronisławy Wajs.
Ocena 5/6
Tytuł: Papusza
Autor: Angelika Kuźniak
Wydawnictwo: Czarne
Liczba stron: 200
Oprawa: twarda
Cena: 39,90 zł
Subskrybuj:
Posty (Atom)