wtorek, 10 września 2013

Adam Przechrzta - Demony Leningradu - recenzja

My, z wojennoj razwiedki, mamy w emblemacie nietoperza, nie miecz jak NKWD. Nie udajemy, że walczymy z mrokiem, sami jesteśmy jego częścią.

Jest rok 1942, siarczysty mróz ściska w objęciach Leningrad, jakby samo oblężenie nie było dla mieszkańców miasta wystarczającym utrapieniem. Racje żywnościowe drastycznie maleją, na ulicach miasta zdarzają się brutalne napady, niejednokrotnie ich przyczyną jest chęć zaspokojenia głodu – z braku alternatywy – ludzkim mięsem. Jakby tego było mało, coraz częściej dochodzi do makabrycznych mordów rytualnych, znajdywane są ofiary, które zginęły niemal bez walki. I nie ma tutaj znaczenia, czy są to drobne dziewczęta, słabowite staruszki czy barczyści komandosi. Ich ciała pozbawiono serc i porzucono na ulicach miasta. Podobno sprawcami są członkowie sekty Doskonałych, którzy za sprawą rytuałów zalatujących siarką i okultyzmem zyskują niezwykłą odporność i zdają się nie odczuwać chłodu. Do rozpracowania sekty przydzielony został przez samego Stalina major wojennoj razwiedki – Aleksander Razumowski wraz z niewielkim oddziałem. Zadanie nie jest jednak łatwe, śledztwo nie przynosi spodziewanych efektów, a zdemaskowanie i zlikwidowanie sekty jest trudniejsze, niż ktokolwiek przypuszczał. Doskonali mają wielu zwolenników wśród ludzi otoczonych aurą śmierci i rozkładu. Dla nich to ostatnia szansa na przeżycie w oblężonym mieście.
Demony Leningradu są rozwinięciem opowiadania o tym samym tytule. Poszerzenie zgrabne i przeze mnie bardzo pożądane. Autor sięga po autentyczne postaci i wątki, potrafi czerpać z dobrodziejstwa, jakim jest historia, a równocześnie prowadzić opowieść fantastyczno-kryminalną na bardzo dobrym poziomie. Grupa wojennoj razwiedki składa się z bardzo wiarygodnie i wyraziście wykreowanych bohaterów: majora Razumowskiego, Drozda, Kostuszewa i Saszki Riumina. Do chłopców dołącza po pewnym czasie również panna Turkuł. Relacje między członkami tego niewielkiego oddziału, dialogi i charakterystyka postaci są majstersztykiem i dodają smaczku tej mało apetycznej historii.

Fabuła książki w głównej mierze dotyczy rozwikłania zagadki tytułowych demonów z Leningradu. Jednak obok wyczynów majora Razumowskiego i jego współpracowników Przechrzta odmalował wewnętrzne konflikty trawiące od środka potęgę radziecką. Rywalizacja pomiędzy GRU i NKWD, brak kooperacji i zdefiniowania wspólnego wroga to chleb codzienny. Nawet wysoko postawieni działacze obawiają się Genkoma, cieszącego się złą sławą jednego z największych zbrodniarzy historii, postaci autentycznej – Ławrientija Pawłowicza Berii, który także pojawia się w powieści, budząc grozę i popłoch samym faktem swojego istnienia. Akcja książki jest wartka, prężnie rozwijają się wątki poboczne, a trup pada gęsto przy różnych okazjach.

Okładka jest wisienką na torcie i specyficzną ozdobą domowej biblioteczki, szczególnie dla miłośników starych plakatów propagandowych. Niestety, zabrakło równie dobrych ilustracji wewnątrz książki. Może gdyby pokuszono się o zlecenie ich autorowi okładki, całokształt wypadłby jeszcze lepiej. Minusem jest też forma okładki – broszura bez skrzydełek, które jednak o wiele lepiej sprawdzają się przy oprawach miękkich, zapobiegając ich niszczeniu.

Powieść Przechrzty to ciekawa publikacja rodzimego autora, od której trudno się było oderwać przed dotarciem do ostatniej strony. To wciągająca i dobrze napisana powieść, po którą warto sięgnąć..


Autor: Adam Przechrzta
Ilustracje: Jarosław Musiał
Projekt okładki: Piotr Cieśliński
Tytuł: Demony Leningradu
Wydawca: Fabryka Słów
Liczba stron: 440
Okładka: broszurowa

Ocena: 5/6
Recenzja opublikowana także na portalu Kawerna 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz