Pewnie sami
dobrze wiecie, jakie to uczucie, gdy z jednej strony chcecie bezzwłocznie
poznać rozwiązanie interesującej historii, a z drugiej jest Wam wręcz przykro
pogodzić się z wizją ukończenia lektury. Cóż, tak było w przypadku tej
trylogii. Po znakomitym Unicestwieniu i ledwie odrobinę
słabszym Ujarzmieniu przyszła kolej na Ukojenie. Mimo wszelkich
oczekiwań nie jest to książka, która cokolwiek zamyka, podsumowuje lub kończy.
Przeciwnie – pozostawia czytelnika w zawieszeniu, rozbiciu i niepewności. I jak
tu po nią nie sięgnąć?
Finalna część
serii nie przyniesie czytelnikowi nawet skromnej namiastki tytułowego ukojenia,
a jedynie zaintryguje i wciągnie w przestrzeń Strefy X na tyle blisko, by
zaszczepić poczucie niepokoju i niepewności. Tym razem historię przedstawia sam
latarnik – Saul Evans, co jest wprost fenomenalnym dopełnieniem historii
powstania Strefy. Kolejne głosy należą do Kontrolera oraz Dyrektorki. Rozbicie
narracji i liczne retrospekcje przeplatają się ze sobą, dopełniają się
wzajemnie i zdecydowanie mocno podkręcają napięcie. Fabuła zaskakuje, odkrywa
część kart, pozwala czytelnikowi na snucie domysłów, ale nic ponad to.
Czytelnik poznaje historię Saula Evansa i jego perypetie związane z szemranym
towarzystwem Spirytystyczno-Naukowym; zagłębia się w psychozę, która coraz
szczelniej otula postać Whitby’ego i ma szansę przyjrzeć się z bliska
pączkującej i zadziwiającej relacji, jaka spaja Kontrolera z Ptasim Duchem. Jednak
wciąż niedopowiedzeniem pozostaje istota Strefy X, jej geneza oraz sposób
oddziaływania.
Tym, co
najbardziej ujmuje w trylogii Southern Reach jest głęboka warstwa
psychologiczna i nastrój wszechobecnego niepokoju. Plastyczne opisy i niezwykła
umiejętność tworzenia bardzo sugestywnych obrazów za pomocą prostych słów to cechy
rozpoznawcze autora. Motywacje, przemyślenia i poczynanie bohaterów zostały
starannie dopracowane, a targające nimi wątpliwości, rozterki i uczucia zyskały
jeszcze więcej na realizmie i dramaturgii. Zestawienie człowieka z zagadkową
anomalią, ukazuje totalny brak zdolności do ostatecznego stawienia czoła temu,
co wykracza poza zdolności poznawcze. Z drugiej strony ten brak zrozumienia i
dominująca obawa przed nieznanym sprawiają, że bohaterowie znajdują ukojenie w
pogodzeniu się z losem i oddziaływaniem Strefy X i może to jest właśnie kluczem
do ogarnięcia tej złożonej historii.
Zarzuty, które
pojawiają się pod adresem cyklu dotyczą właśnie jego, niemal otwartego,
zakończenia. Przy czym to nie jest tak, że leniwy czytelnik wymaga podania
wszystkich faktów na tacy, ale taka dowolność interpretacji i brak
jednoznacznego rozwiązania sprawiają, że można odczuwać spory niedosyt. Trudno
się z tym nie zgodzić, ale z drugiej strony – czy nie to przesądza o
wyjątkowości tej historii i o tym, że tak chętnie sięgniemy po te książki raz
jeszcze i kolejny, by być pewnym, że nic, absolutnie nic nie zostało przeoczone?
Ocena: 7/10
Tytuł: Ukojenie
Autor: Jeff
VanderMeer
Wydawnictwo:
Otwarte
Oprawa: Miękka
ze skrzydełkami
Wierzę, że warto sięgnąć po tę serię, ale jednak odpuszczę sobie (przynajmniej na razie), bo nie mam zupełnie ochoty na takową tematykę.
OdpowiedzUsuń